środa, 24 sierpnia 2016

O hokeju, siatkarzach i chrząszczach

Wróciłam! Przeżyłam dwie dwudziestoczterogodzinne podróże, atak zezłoszczonej słonicy, brak mango i szaleńczą jazdę tuk-tukiem, ale dotarłam do domu, by dalej zamęczać was swoją osobą.
Dzisiaj dostaniecie więc trochę wywodów na tematy różne.


Hokej na trawie, bez trawy
Ze względu na brak dostępu do internetowych transmisji, byłam skazana na lankijskie transmisje rozgrywek z Rio. A że utkwiłam na wyspie przy wybrzeżu Indii, nic dziwnego, że dostawałam głównie właśnie rozgrywki hokeja i badmintona.
Przeprowadziłam pewne obserwacje, zostało mi po nich jedno zasadnicze pytanie:
Gdzie jest trawa?!
I ochraniacze na łydki.
Od samego patrzenia jak obijają się tymi kijami, nogi mnie bolą.
Ciekawi mnie jeszcze inna rzecz – czy w krajach, w których ten sport jest popularny, fanki piszą opowiadania o zawodnikach hokeja na trawie?

Siatkarze
Tu nie napiszę za wiele. Nie wyszło po prostu i nic z tym nie zrobimy, czasu nie cofniemy.  Samego meczu z USA nie oglądałam, nie jestem w stanie powiedzieć co poszło źle. Teraz my kibice możemy tylko wspierać zawodników, bo jesteśmy im potrzebni. Nie chodzi mi o takie „głaskanie po główce”  o mówienie, że nic się nie stało. Stało się, chłopaki popełnili błędy i doskonale sami o tym wiedzą. Możemy im te błędy wskazać, ale nadal musimy być z nimi. Przecież gdy kogoś kochamy, to akceptujemy i jego wady i zalety, a im nasze uczucie jest większe to często więcej wad widzimy.
Na temat Stephana wypowiem się, gdy decyzja zostanie już podjęta.

Chrząszcze – czyli dlaczego Francuzi to „hipokryci”
Lubię próbować nowych rzeczy, szczególnie tych dziwnych. Siedziałam sobie na święcie złotego zęba Buddy, gdy przeszedł przede mną sprzedawca z jakimiś kolorowymi przekąskami. Co więc zrobiła Violin? Oczywiście kupiła to, nie mając pojęcia co to jest. I jadła sobie spokojnie, i nawet jej smakowało. Dopóki jakiś Francuz nie zaczął do niej krzyczeć, by tego nie jadła.
Wyplułam wszystko. Po przeprowadzeniu krótkiego śledztwa doszłam do wniosku, że próbowałam zjeść chrząszcze.
A powstrzymał mnie przed tym facet, który na co dzień jada żabie udka.

Optymistyczna piosenka – bo jutro będzie lepiej
Lubię musicale, a „Annie” od jakiegoś czasu zajmuję w moim miejscu miejsce szczególne. Szczególnie wersja najnowsza.



Krótka notka, ale nic więcej napisać nie potrafię. Jednak wy możecie napisać coś ciekawego w komentarzu. Co sądzicie o hokeju na trawie? Jak znosicie porażkę chłopaków? Zjedlibyście kolorowe chrząszcze?
Następny tekst będzie o siatkarskich opowiadaniach, ale chciałabym, abyście to wy napisali o czym dokładnie. Chcecie poczytać o opisach? A może wolicie coś o fabule? Luźna notka o wyglądzie bloga czy coś o stylu pisania? Wszelkie propozycje są mile widziane, napiszcie tylko co chcecie.
Pojawił się rozdział na Without you. Niedługo będzie też nowy na Amelce i Siatkówka? To trudny przypadek.
Mam nadzieje, że z mojego powroty cieszycie się przynajmniej w jednej dziesiątej tak bardzo jak ja ( a ja się cieszę bardzo).
Źródło

Hej då!


1 komentarz:

  1. O rany, ale Ci zazdroszczę takich wakacji! :D Ja byłam tylko nad zimnym Bałtykiem i dość krótko bo 7 dni. Łącznie z podróżami 9 dni, bo oczywiście aby dojechać do celu podróży, musiałam się tłuc ponad 12 godzin pociągiem. :D Ale dość już pisania o moich wakacjach. Wypowiem się troszkę o Twoim poście. ;)
    Był bardzo przyjemny i super mi się go czytało.
    Niestety nie mogę odnieść się do hokeja na trawie, bo nigdy tej dyscypliny nie miałam okazji oglądać. Ale po Twoim poście coraz bardziej tego żałuję i chyba przy najbliższej okazji obejrzę sobie chociaż jeden mecz tego sportu. :D
    Jeżeli chodzi o porażkę naszych siatkarzy, mogę powiedzieć już coś więcej. Było mi bardzo smutno i przykro, zresztą pewnie jak większości kibiców. Muszę powiedzieć, że zawsze porażki moich ukochanych drużyn znoszę ciężko, było tak i tym razem. Łzy lały się potokami, nawet jeszcze dwa dni po ćwierćfinale. Powtórki i urywki meczu oraz wywiady z zawodnikami na spokojnie oglądnęłam dopiero kilka dni po tym meczu, gdy emocje już trochę opadły. Jednak nigdy nie będę krytykować naszych siatkarzy, czy pisać wywodów o tym jacy oni są "beznadziejni" pod licznymi artykułami, jak większość społeczeństwa. Bardzo mnie takie zachowanie irytuje i wspomniane komentarze omijam szerokim łukiem. Ale co można zrobić? Taki mamy klimat i ludzi, którzy jak sobie nie ponarzekają, to mają zły humor. Ale jednego jestem pewna - nigdy nie przestanę chłopakom kibicować i zawsze mimo porażek będę z nimi. :) Bardzo chciałabym też, aby Stephane został trenerem naszej reprezentacji. Nie potrafię sobie po prostu wyobrazić polskiej kadry bez niego. Nie wyobrażam sobie wywiadów pomeczowych bez jego francuskiego akcentu. :D Po prostu dla mnie Antiga i reprezentacja to jedno, jak Romeo i Julia :D Nie wiadomo jednak jaka będzie decyzja PZPS, ale osobiście czekam na nią z utęsknieniem, bo chcę się już dowiedzieć, co będzie dalej.
    No to teraz może trochę o chrząszczach? Nigdy, przenigdy bym ich nie zjadła. :D Ja mam po prostu paniczny lęk przed pająkami i innymi robactwami i nie wyobrażam sobie zjeść coś podobnego. Może gdybym nie wiedziała, że to faktycznie chrząszcz, spróbowałabym, ale nie jestem pewna. Jeżeli chodzi o jedzenie to jestem bardzo wybredna i nie ruszę potrawy, czy przekąski, która mi nie smakuje. Wolę chodzić głodna niż zjeść coś niedobrego. :D
    Ja w kolejnym poście bardzo chętnie poczytałabym coś o fabule. :) Ale o czym napiszesz i tak będzie super!
    P.S. Bardzo się cieszę, że wróciłaś. Brakowało mi twoich postów i nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu będę mogła poczytać kolejne rozdziały na Twoich blogach, czy coś fajnego i ciekawego tutaj. :)
    Serdecznie pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń