sobota, 15 października 2016

Oj, Stephane...


Przygotowywałam się na to psychicznie od przeszło miesiąca. Oczywiście gdzieś w głębi serca miałam nadzieję, że będzie inaczej, ale powiedzmy sobie szczerzę – szansę na to były znikome.



31 grudnia Stephane Antiga przestanie być trenerem reprezentacji Polski.



Jest mi smutno. Tak po prostu smutno. Zaczęłam się interesować siatkówką, kiedy Stephane już był selekcjonerem, przyznam się, że to on, tak naprawdę, był głównym bodźcem, który pchnął nie do tego, by w ogóle zgłębić tę dyscyplinę. Po prostu zobaczyłam go na kalendarzu Herosów i zaczęłam się interesować dokładnie kim jest.

Potem już samo poszło.



Nie jestem wstanie powiedzieć, czy to jest dobra decyzje. Może naprawdę coś się wypaliło, może relacje na linii trener – zawodnik nie były najlepsze. Nie wiem, ale wiem za to co innego – Stephane jest trenerem niezwykłym. Jest trenerem niezwykłym, bo naszej drużynie poświęcił się cały. Dla niego to nie był po prostu jeden z zespołów na trenerskiej ścieżce, to było coś o wiele więcej. Mówi o tym chociażby Oskar Kaczmarczyk, do którego tekstu na facebooku odsyłam, bo jest naprawdę łapiący za serce.



Czuję pustkę. Nie dociera do mnie jeszcze to, że już nigdy nie zobaczę Stephana w koszulce z orzełkiem, że nie zobaczę, jak cieszy się z naszymi chłopakami, że nie usłyszymy już, jak mówi do nich „walcimy!”.



Chcę mu podziękować. Za każdy mecz, za każdy set, za wszystkie wygrane i przegrane. Za łzy szczęścia i łzy smutku. Za serce włożone w pracę w naszą reprezentację.



Chciałam powiedzieć wiele. Powiem tylko jedno:

DZIĘKUJĘ!



Mam teraz tylko nadzieję, że Stephane zostanie w Polsce na dłużej i zobaczymy go za jakiś czas, jako trenera w Plus Lidze.



I jeszcze jedno – intuicja podpowiada mi, że za dziesięć lat znów zobaczymy nazwisko Antiga na białoczerwonej koszulce.

Ale nie będzie to Stephane.

Będzie to młody Timotie Antiga.



Teraz wszyscy jesteśmy z Stephanem.


2 komentarze:

  1. Kilka dni temu całą Polskę obiegła informacja, że Stephane nie będzie już trenerem naszej reprezentacji. Ta wiadomość dotarła również do mnie. Nie mogę pozostać na nią obojętna, bo nie ukrywam, że nasz trener był jednym z ważniejszych ludzi w moim siatkarskim świecie.
    Co czułam, gdy się o tym dowiedziałam? Smutek, żal i zawiedzenie. Informacja o zwolnieniu Antigi nie była bardzo zaskakująca, ponieważ już od zakończenia igrzysk PZPS rozmyślał nad zmianą trenera. Jednak ja miałam ogromną nadzieję, że Stephane chociaż jeszcze przez jakiś czas poprowadzi naszych chłopaków. Jednak tak się nie stało. Decyzja już się nie zmieni, ale ja moim skromnym zdaniem uważam, że zwalnianie trenerów po każdej większej, czy mniejszej "porażce" jest rzeczą co najmniej dziwną i głupią. Nie jestem jakimś siatkarskim ekspertem, jestem zwykłym kibicem, ale też mam swoje zdanie na ten temat (zresztą pewnie jak każdy)
    Najlepszym przykładem na to, że nie trzeba zmieniać trenerów jak rękawiczki jest zespół Brazylii. Swojego trenera mają już od kilku lat (chyba 10, ale nie jestem pewna) Drużyna z Ameryki Płd przecież nie zawsze zdobywała medale, mieli też porażki, przegrane przez te lata. I co? Nie zwolnili trenera, a teraz to daje duże efekty - złoto Igrzysk Olimpijskich.
    Wracając do Antigi.
    Bardzo, bardzo, bardzo go polubiłam. Był dla mnie ogromnym autorytetem, każdą jego decyzję traktowałam jak "świętą", ufałam bezgranicznie jego planom, pomysłom. Może to dobrze, może źle. Ale Stephane podbił moje siatkarskie serce tak bardzo, że czegokolwiek by nie zrobił, zawsze stanęłabym za nim murem i broniłabym jego zdania.
    Myślę, że minie długi okres czasu, zanim kolejnego trenera zacznę szanować chociażby w 1% tak jak Stephane. Wątpię, czy jeszcze jakiegokolwiek selekcjonera polubię tak bardzo jak sympatycznego Francuza. Dla mnie Antiga i Reprezentacja są jednym i nie wyobrażam sobie ich osobno. Dlatego myślę, a nawet jestem pewna, że Stephane zawsze będzie dla mnie ważny i nigdy go nie zapomnę. Będzie brakowało mi jego francuskiego akcentu w wywiadach pomeczowych.
    Długo myślałam nad tym, co takiego miał Stephane, że pokochały go miliony kibiców?
    Myślę, że przede wszystkim był pozytywny, radosny, miły, a swoim uśmiechem zarażał innych. Nikt nie lubi smutnych i zamkniętych w sobie ludzi. Antiga był otwarty, wesoły i tym podbił nasze serca. Był przyjacielem siatkarzy. Nie krzyczał na nich (przynajmniej nie na meczach, nawet podczas najbardziej emocjonujących fragmentów). W trudnych chwilach potrafił genialnie dopingować chłopaków i nakręcać ich do walki. Nie robił tego krzykiem, ale mądrymi i ciepłymi słowami. Mi najbardziej w pamięci zapadł mecz w Berlinie, kiedy wziął czas, gdy siatkarze przegrywali 2 seta. I wtedy powiedział im: "Bawić się panowie". Nie wiem, czy to pamiętasz, ale mi na zawsze pozostanie to w sercu. Właśnie zabawą i miłością do siatkówki nasi siatkarze wygrywali mecze pod jego wodzą.
    Stephane jest niezwykłym człowiekiem. Uważam, że był cudownym trenerem. Żadne słowa nie wyrażą mojej wdzięczności, mogę tylko podziękować. Będzie mi go brakowało, ale wiem, że na zawsze pozostanie w moim sercu. Tyle w temacie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ja mogę powiedzieć. Informacja o nie przedłużonej umowie z Antigą bardzo mnie zabolała. Faktycznie coś się wypaliło. Nie miał już takich pomysłów na grę jak w pamiętnym 2014 za który będę mu wiecznie wdzięczna. Może zepsuła się też jego relacja z chłopakami. Nie wiem tego ja ani żaden przeciętny kibic siatkówki. To zostanie między siatkarzami a Antygą. Jednak wiem jego to nie tylko jego wina. Co on może poradzić na to, że rocznik Bednorza, Szalpuka i wielu innych graczy z ich wieku nie jest tak dobry Jak rocznik np. Kubiaka. Pomyślmy ile tak naprawdę dobrych, grających z pasją zawodników miał Stephane? Powiedzmy sobie szczerze prawie żadnego. A ile takich było w 2014? Wszyscy. Wiem cały czas porównuję do tego co było dwa lata temu. Ale chce, żebyście wy, ludzie którzy to czytają zmusili się do refleksji. Zobaczcie w 2014 roku na stanowisko trenera przychodzi Antiga który wcześniej nigdy nie miał do czynienia z trenerką, "wielkie szychy" PZPSu nie wtrącają się w to co robi, to jest dla niego próba. Wielka presja kibiców też działa swoje. I co się okazało? Wielki sukces po 40 latach wreszcie mamy mistrzostwo. Ale nikt nie wiedział ile musiał zrobić niedoświadczony Antiga, żeby ten sukces był realny. Niewiele osób wie dlaczego Mariusz Wlazły filar tego pamiętnego turnieju w ogóle wziął w nim udział. Przecież nie był już w reprezentacji. Ale przejdźmy do obecnych czasów. Prezesi PZPSu wpieprzają się coraz bardziej w pomysły i koncepcje Antigi. Niema nowych, młodych zawodników którzy wypełnili by dziury po takich zawodnikach jak Wlazły, Winiarski, Zagumny i wielu innych. Atmoswera w drużynie też zaczyna się psuć. Wielu kibiców zapomina o wspaniałych słowach "Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce" przez co stają się sezonowcami. Mniej wygranych meczów jest równoznaczne z mniejszymi dochodami na co związek nie może sobie pozwolić. Musi coś zrobić aby załatać dziurę w budżecie. Ale co? Jedyny pomysł to zmiana trenera. I niestety tak się stało. Ale związek nie przewidział jednego. Nie znajdą już tak oddanego siatkówce, niezwykłego trenera z pasją jakim był Stephane Antiga. Dlatego mam nadzieję, że zobaczę go jako trenera którejś z drużyn PlusLigi. Wszystko co jeszcze chciała bym powiedzieć zmieści się w jednym wyrazie.
    Antiga, DZIĘKUJĘ

    OdpowiedzUsuń